Jestem uparta i ćwiczę szydełkowanie. Tym razem powstały dwie serwetki. Jasna wykonana z kordonka Muza 10 dostała się babci, zielona z kordonka Kaja 15 miała być ozdobą świąteczną. Z racji małego poślizgu będzie nią dopiero za rok. Obie serwetki wykonane są tym samym szydełkiem, podejrzewam, że ma rozmiar 1,5. Szydełkiem tym dziergała dawno temu moja prababcia, więc jest ono pewnie starsze ode mnie. Ma złamaną rączkę i nie widać niestety, jaki ma numerek. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że ze względu na długość około pięciu centymetrów może ze mną wszędzie podróżować i przy okazji nie robić mi dziur w torebkach oraz to, że świetnie mi się nim pracuje, niezależnie od grubości nitki- pod tym względem jest jakieś magiczne...
Piękne, szczególnie ta zielona. Szydełko, które jest pamiątką po babci, świetnie pasuje do reki i do robótek- to skarb! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Takich skarbów mam trochę więcej i jestem bardzo dumna, ze to właśnie do mnie trafiły :)
UsuńPiękne serwetki mi serce skradła zielona:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne serwetki mi serce skradła zielona:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW domu także zielona się podobała :) pozdrawiam!
UsuńZielona piękna!
OdpowiedzUsuńPraktyka czyni mistrza - już jesteś blisko:) Serwetki śliczne a babcia pewnie dumna z wnuczki:)
OdpowiedzUsuńJeszcze troszkę brakuje ;) Babcia była bardzo zadowolona. Dziękuję za odwiedziny na blogu.
Usuń