Udało mi się ostatnio spotkać kwitnący krzak lilaka, najpewniej ostatni w okolicy. Niewiele myśląc, zerwałam pokaźny bukiet kwiatów. W końcu nie muszę przekładać zrobienia herbatki na kolejny rok, jak to do tej pory miało miejsce. Przypominałam sobie o niej, gdy wszystkie krzaki już dawno przekwitły. Napar ma piękną barwę, ma lekko karmelowy zapach przypominający mi nieco czerwoną herbatę. Na pomysł natknęłam się TUTAJ.
Kwiatki oberwałam z łodyżek i ułożyłam ciasno w słoiku. Słoik zakręciłam i położyłam w nasłonecznionym miejscu. Gdy kwiatki całkowicie stały się białe (po paru godzinach) ułożyłam je na suszarce do grzybów. No dobra, moje kwiatki od początku były białe, ale po paru godzinach stały się hmm... odbarwione? W każdym razie nie jest trudno zauważyć, że w słoiku coś się stało i kwiatki są po prostu inne niż na początku. Pod wpływem powietrza kwiaty w momencie robią się brązowe. Po ich wysuszeniu, co można też zrobić na słońcu, przełożyłam gotową herbatkę do pojemnika. Gotowe!
Uwaga: w drugim słoiku lilak nie zrobił się biały, tylko od razu brązowy. Stało się tak pewnie dlatego, że bez był zbyt luźno ułożony w słoiku, lub słoik był źle zakręcony i do środka docierało powietrze. Nic jednak złego się nie stało, kwiatki po uwolnieniu ze słoika normalnie wysuszyłam. Nie różnią się one niczym od pozostałych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz