Sezon przetworowy w pełni. Właśnie robiłam trzeci kurs do spiżarni z koszem wypełnionym słoikami i butelkami z różnymi pysznymi rzeczami, kiedy moim oczom ukazała się GOFROWNICA. Urządzenie nieużywane od lat, zapewne dużo starsze ode mnie, ale gofry zawsze z niego wychodziły cudowne (a może to jednak zasługa mamy, że były takie dobre?). Postanowiłam poeksperymentować troszkę i tak powstały gofry z ugotowanej kaszy jaglanej. Nie mogę się ostatnio bez niej obejść, z tego powodu powstała też nowa kategoria na blogu, w której niebawem znajdzie się sporo przepisów. Obawiałam się, czy w wyniku mojego eksperymentu powstanie coś jadalnego. Niesłusznie, bo gofry wyszły genialne. Lekkie jak piórko, kruche, z bardzo chrupiącą skórką. Przypominały mi wręcz tradycyjne andruty. Posmakowały również mojej mamie, która nie lubi kasz. Ba, nawet się nie domyśliła, z czego się składają. Gofry podałam z pudrem i sezonowymi owocami- truskawkami i jagodami. Żałuję, że przygotowałam najmniejszą możliwą porcję ciasta, z której wyszły cztery ciastka. Eksperyment z pewnością nieraz powtórzę. Nie tylko w wersji na słodko, ale także w wytrawnej- w cieście nie ma cukru. I dodawać go nie radzę, bo gofry się spalą. Dodatek masła sprawia, że gofry nie są suche.
Składniki na 4 gofry (porcja dla 1-2 osób, choć bardziej skłaniam się ku jednej):
- 30g kaszy jaglanej
- 120ml wody
- 100ml mleka
- 1 łyżeczka masła lub dowolnego oleju
- 1 jajko
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- szczypta soli
- puder, owoce
Kaszę obficie przepłukujemy na sicie gorącą wodą, w przeciwnym razie będzie gorzka. Gotujemy ją następnie w 120ml wody, aż lekko się rozgotuje- ok. 20 minut. Pod koniec gotowania wlewamy mleko i dodajemy masło. Studzimy i blendujemy. Ubijamy na sztywno białko z dodatkiem soli. Po ubiciu łączymy z mąką ziemniaczaną. Delikatnie mieszamy białko z żółtkiem i kaszą. Wylewamy porcjami ciasto do gofrownicy. Pieczemy, aż ładnie się zarumieni. Jeśli po otwarciu gofrownicy gofry się rozlatują, to znaczy, że trzeba je jeszcze trochę podpiec. Upieczone gofry bez problemu dają się wyciągać w jednym kawałku. Wyśmienicie smakują z pudrem i owocami.
PS. Gofry się piecze czy smaży? Chociaż.. gofry się po prostu je. Smacznego!
Przepis zgłaszam do konkursu na blogu Tradycyjna Kuchnia.
Dzisiaj akurat jadłam gofry, ale takie tradycyjne. Takie z kaszy jaglanej to super pomysł.
OdpowiedzUsuńNawet się nie spodziewałam, że wyjdą tak fajnie. Tradycyjne gofry mają teraz konkurencję :)
UsuńW przepisie ma być 30g czy 300g kaszy?
OdpowiedzUsuń30g
Usuńmam jeszcze jedno pytanko,ile wychodzi gofrów z tej porcji?
OdpowiedzUsuńInformacja jest podana w poście. :)
UsuńCiekawy przepis, trzeba spróbować. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Pozdrawiam :)
UsuńTakich jeszcze nie jadłam, ale chętnie spróbuję:) Mnie czeka dziś zabawa z 13 kg jabłek, już pomysłów nie mam jak je przetworzyć ;D
OdpowiedzUsuńJuż ja bym wiedziała, co z nimi zrobić ;) Tylko musiałabym mieć kogoś, kto by je obrał ;)
UsuńAkurat gofrownica mi sie popsuła...
OdpowiedzUsuńNic straconego- ciasto jak najbardziej możesz usmażyć na patelni. :) Powstaną pyszne placuszki albo omlety, jak kto woli :D
UsuńOj jakie pyszne :) Piecze sie, piecze :)Pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozwianie wątpliwości :)
UsuńPozdrawiam
Stare nie oznacza złe. Ja moją gofrownice dostałam od babci. Mam dziesięcioletniego dezal i jestem z niego bardzo zadowolona. Babcia powiedziała, że przy jej cukrzycy lepiej oddać gofrownicę żeby nie kusiła.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się rozstać ze starymi sprzętami, więc czasami znikają one w niewyjaśnionych okolicznościach.. no, ktoś im chyba w tym pomaga ;)
UsuńPyszne
OdpowiedzUsuń